Rozdział 4 - "Piekło Hulka" Agnieszka Siepielska

Hej!

Dzisiaj dla was już 4 rozdział książki "Piekło Hulka" Agnieszki Siepielskiej, której premiera 2 września 2020 r. od Wydawnictwo NieZwykłe. To już ostatni rozdział, resztę trzeba przeczytać w książce :) Mam nadzieję,że zostaliście zachęceni, bo ja tak!


Rozdział 4

CHLOE

 

Jakieś pięć lat temu, kiedy moja depresja osiągnęła apogeum i zamknęłam się przed całym światem, dwie zwariowane młodsze siostry, z błogosławieństwem rodziców, wpadły na pewien pomysł.

Postanowiły mnie ponownie uspołecznić i zaczęły wpadać na coraz to bardziej szalone pomysły. Jednym z nich było zapisanie mnie na naukę tańca na rurze. Coś dla ciała i ducha, jak stwierdziły. Dałam się wtedy namówić.

Kiedy więc Heaton zamknął biuro, a kolejne miejsce pracy zostało doszczętnie zdemolowane, po raz kolejny stałam się bezrobotna. Potrzeba zarabiania pieniędzy, nie dla siebie, ale dla Lexi, zawiodła mnie do Sinners.

Nie ma takiej rzeczy, której nie zrobiłoby się dla najbliższych. Dlatego, odsuwając dumę na bok i zamykając na cztery spusty poczucie jakiegokolwiek wstydu, zostałam striptizerką.

Kto wie? Może coś, co zrobiły kilka lat temu moje siostry, aby ratować mnie, teraz uratuje jedną z nich. Oby.

Po kilku dniach w końcu zadzwonił Jay, żądając, abym wieczorem stawiła się w Sinners. Nie wiem, co dokładnie dla mnie zaplanował, jestem jednak przekonana, że zrobi wszystko, aby mnie upokorzyć.

Nakładam duże ilości podkładu, nie mówiąc o cieniach do powiek, które ledwo pozwalają na to, abym mogła utrzymać otwarte oczy. Zostaje jeszcze tusz do rzęs i czerwona szminka.

Zsuwam z siebie jedwabny szlafrok i ubieram się na mój pierwszy, jak podejrzewam, prywatny występ. Skórzane, cholernie niewygodne stringi i gorset, w którym już zaczynam się pocić. Czerwone szpilki dopełniają cały strój.

Wplatam ostatni raz przed wyjściem palce w burzę loków, nad którymi ślęczała Maddie. Obserwuję jeszcze przez chwilę osobę w dużym lustrze, nie dowierzając, że to ja.

Otrząsam się z zamyślenia i przygotowuję do wyjścia. Zarzucam na siebie kremowy płaszcz i zapinam go szczelnie od góry do dołu.

Przez chwilę zastanawiam się, co pomyślałyby Carly albo moja mama, co powiedziałby tata. Natychmiast jednak odrzucam zmartwienia gdzieś na margines mojego zdrowego rozsądku. Jeśli kiedykolwiek się dowiedzą, mam nadzieję, że mi wybaczą, zważywszy na okoliczności.

Wychodzę z pokoju i po chwili schodzę do kuchni, gdzie zastaję siostrę.

Jak zawsze na jej twarzy malują się wyrzuty sumienia i bezradność, a oczy lśnią od łez.

Tyle razy jej tłumaczyłam, że to, co w tej chwili robi, jest wystarczającym poświęceniem.

Podchodzę i ciasno ją do siebie przytulam.

– Carly śpi? – pytam, robiąc krok w tył, a kiedy Maddie potwierdza kiwnięciem głowy, uśmiecham się. – To dobrze. Pójdę już.

Bez głębszych refleksji odwracam się i prędko kieruję do wyjścia. Jeśli tego nie zrobię, sama się rozkleję.

Chłodne powietrze omiata nieosłonięte części ciała, kiedy tylko wychodzę na zewnątrz. Wiosna w tym roku nie jest łaskawa dla tego regionu i ciepło ociąga się z nadejściem.

Wskakuję do starego forda, którego dał mi tato, i odpalam silnik, po czym ruszam w kierunku przeznaczenia.

Im bliżej Sinners się znajduję, tym bardziej dociera do mnie, że tym razem nie chodzi o zwykły taniec, w którym udaję, że jestem sama, że wokół nie ma śliniących się mężczyzn. Tym razem może być zupełnie inaczej i to z każdą sekundą przeraża mnie coraz bardziej.

Parkuję pojazd z tyłu budynku, po czym idę do biura Delii, naszej przełożonej.

Kobieta około pięćdziesiątki daje mi oschle wytyczne odnośnie do występu i po raz pierwszy chciałabym, aby potraktowała mnie tak jak inne dziewczyny. Ciepło i przyjaźnie.

Sama się jednak o to prosiłam. Od samego początku unikałam ścisłego kontaktu z kimkolwiek. Chciałam uciec przed całą serią pytań typu: skąd jestem i dlaczego tu trafiłam.

Zerkam na zegar w przejściu między pomieszczeniami. Jest pięć minut przed dziewiątą. Za pięć minut zaczynam.

Przychodzi po mnie hostessa i prowadzi na górę, po czym zatrzymujemy się przed jednym z pokoi. Dziewczyna oznajmia, że klient jest już w środku i mogę zaczynać.

Podaje mi kilka zasad, których nie powinnam łamać, oraz te, które obowiązują klienta.

Na koniec informuje mnie, że facet chce pozostać anonimowy, i zostawia mnie samą. Przez chwilę stoję w bezruchu, obserwując, jak odchodzi, w końcu chwytam za mosiężną klamkę. Biorę kilka głębokich oddechów, wpatrując się w drewnianą podłogę i bez dalszego zastanawiania wchodzę.

Zamykam za sobą drzwi i rozglądam się, właściwie nic nie widząc, bo panuje tu kompletny mrok. Jedynie delikatne światło pada na srebrny drążek w centrum pomieszczenia.

Czuję obecność mężczyzny siedzącego w głębi pokoju. Z relacji innych dziewczyn wiem, że po skończonym pokazie wyjdzie drugim wyjściem, które znajduje się za kotarą.

Wciskam przycisk na ścianie i z głośników wydobywają się pierwsze rytmy muzyki. Niemal wybucham śmiechem.

Serio, Jay? ,,Poison" Alice’a Coopera?

Podchodzę do rury i zaczynam przedstawienie. Powoli odpinam płaszcz i leniwie zsuwam go z ramion, po czym rzucam gdzieś na bok.

Dźwięk wciąganego powietrza z ciemności podpowiada mi, że klient jest raczej zadowolony z tego, co widzi. Uśmiecham się przebiegle. Nie dlatego, że w jakikolwiek sposób mi się to podoba.

Poza tym, że muszę grać, wyobrażam sobie, że gdzieś tam siedzi on, Jay. Mój Jay sprzed kilku lat, odwzajemniający uśmiech.

Zaczynam swój ,,repertuar”, myśląc tylko o nim. Oplatam półnagim ciałem metalowy przedmiot i uwodzę go z każdym ruchem, gestem.

Stając tyłem, wskakuję na drążek i zaciskam na nim uda, odchylając ciało do tyłu. Czuję, jak moje włosy opadają na podłogę. Dłonią sunę od obojczyka w dół, śledzę miejsce między piersiami i kontynuuję wędrówkę.

Kiedy jestem przy krawędzi stringów, zauważam zarys sylwetki wychylającego się do przodu mężczyzny i zamieram.

Czy tak głęboko sięgnęłam wyobraźnią, czy to naprawdę on?

Prostuję się i kiedy nogami dotykam podłoża, stoję bez ruchu.

Nagle słyszę cichy szmer i ten dźwięk ciężkich butów. Potem trzaśnięcie drzwiami, powodujące, że aż podskakuję.

Wiem, że zostałam sama. Niepewnie podchodzę więc do stolika, na którym leży plik banknotów.

 

***

 

Przez kilka kolejnych dni nie dostałam żadnej wiadomości od Jaya, odnośnie do następnej wizyty w Sinners. Potem z kolei kazał mi przyjeżdżać niemal codziennie. Za każdym razem, kiedy wiłam się wokół tej cholernej rury, zastanawiałam się, czy to on, aż do dzisiaj. Dziś przekonałam się, że to faktycznie on. Jeśli jednak tak bardzo mnie nienawidzi, jak może wytrzymać w tym pomieszczeniu bez próby zabicia mnie?

 

 

 

HULK

 

– Możesz mi powiedzieć, po cholerę się tak dręczysz? – pyta Pax, stawiając przede mną butelkę z piwem.

Siada przy stole naprzeciwko mnie i oskarżycielsko unosi brwi.

Ostatnio, kiedy tylko wychodzę z Sinners, przychodzę do jego domu. Czuję się jak mały bezradny dzieciak, a nie członek klubu.

Paxton jednak jako jedyny zna całą historię

– Patrzę na nią i za każdym razem chcę podejść i ją zabić, albo czekam, aż sama sobie coś zrobi – mówię, zaciskając dłonie w pięści i przełykając nagłą gorycz własnych słów.

– Powiedziałem już – jedno słowo i będziesz miał problem z głowy. To będzie przyjemność, bracie – oświadcza Hays i nagle się spina. – Mówiłem, Nikki, żebyś nie podsłuchiwała?

Zerkam na wejście do kuchni, gdzie pojawia się ta klubowa diablica z niewinną miną.

– Po pierwsze, nie podsłuchiwałam. Chłopcy zasnęli i zeszłam po coś do picia. Po drugie, sprawy klubu omawiajcie na tych swoich zebraniach, a nie w mojej w kuchni – mruczy, niezadowolona z tego, że została przyłapana.

Podchodzi do szafek i, odwracając się w naszym kierunku, opiera o blat.

– Wiecie co? Tak sobie myślałam…

– Co robiłaś, Nikki? – pyta sarkastycznie Pax, a ja parskam piwem, które akurat popijałem.

Nikt nie zwraca na to uwagi, bo utrapienie Haysa właśnie morduje go wzrokiem.

– Myślałam, Pax. To coś, czego ludzie bez mózgu jak ty, nie potrafią – warczy blondynka i zerka na mnie. – Zastanawiałeś się kiedykolwiek nad tym, że może to, co Chloe tobie zrobiła, cokolwiek to było, nie do końca jest prawdą? Pracowałam z nią, niedługo, co prawda, ale ta dziewczyna nie skrzywdziłaby muchy.

Oboje z Paxtonem prychamy na domysły jego kobiety, a ona, mrużąc oczy, przygryza dolną wargę.

Ona na serio myśli.



Komentarze

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś :) Zostaw po sobie jakiś ślad :) Całuję :*